Pokochajcie mój kraj
Kocha Poznań i chce tu zostać na zawsze. Clemencia Matupit ma też w życiu bardzo konkretny cel - promować swoją ojczyznę Papuę-Nową Gwineę
Do Poznania pani Clemencia przyjechała osiem miesięcy temu i już została. Intensywnie uczy się języka polskiego, bo chce u nas zostać. - Skończyłam turystykę na uniwersytecie w Madang. Tam dyrektorem jest polski ksiądz, a i część wykładowców to Polacy - tłumaczy swoje zainteresowanie naszym krajem. - Kiedy zdecydowałam się przyjechać do was, skierowano mnie właśnie do Poznania. Tu dzięki znajomemu lekarzowi znalazłam pracę w biurze podróży - opowiada.
Marek Śliwka, właściciel Logos Travel, u którego pani Clemencia pracuje, chwali ją: - To niesamowite, ale ona jest zawsze uśmiechnięta.
Logos Travel ma już w ofercie wycieczkę do Papui. Ale poznańska Papuaska mówi krótko: - Wiedza Polaków o moim kraju jest wciąż za mała. Chcę ich przekonać, że warto do nas przyjeżdżać i poznawać naszą kulturę - zaznacza.
Clemencia Matupit
Podczas trwających od wczoraj targów Tour Salon nosi na sobie narodowy strój papuaski z części centralnej kraju. Choć z pewnymi modyfikacjami.
Na głowie ma het bilas, czyli specjalną ozdobną opaskę. Na szyi nosi korale z muszli morskich, nasion i kłów dzikiej świni. Ten, kto ma najwięcej takich kłów, stoi najwyżej w hierarchii plemiennej. Spódniczka z trzcin i traw to purpur. Na ramionach zobaczyć można wąskie opaski paspas. Jako bluzkę pani Clemencia nosi bilun. To tak naprawdę rodzaj torby, której Papuaski używają często w charakterze nakrycia głowy.
Gazeta Wyborcza, 21 października 2004