Miał głowę pełną planów, pomysłów i marzeń. Przygotowywał logistykę dla kolejnych grup odwiedzających RPA, Namibię i Botswanę. Miał im służyć swoim doświadczeniem i wiedzą. Zarażać entuzjazmem do zwiedzania tej części globu.


Roman Wojciechowski - nasz pilot , przewodnik, kierowca, brat-łata, druh i przyjaciel – nie żyje. Zmarł nagle w dniu wczorajszym. Udał się w swoją najważniejszą, ostatnią już podróż. To wielka strata. W tym regionie Afryki był jednym z tych, o których można powiedzieć – niezastąpiony. Zawsze profesjonalny. Powierzchownie szorski w obyciu, ale o gołębim sercu. Odnajdywał się w służbie ludziom. Dla nich żył i dla nich pracował, dla nich przecierał nowe szlaki. Pozostaje pustka którą trudno będzie wypełnić. Ale pozostaje też nadzieja na spotkanie gdzieś tam na niebiańskich połoninach. Nie mówmy więc żegnaj a „do zobaczenia Romanie”.

ZAMÓW NEWSLETTER