Namaste Mustang i festiwal Tiji!
Jesteśmy gotowi, pełni entuzjazmu i ciekawości.
Wybieramy się tej wiosny na obchody festiwalu Tiji, celebrowanego hucznie w odległym tajemniczym rejonie Nepalu.
Jeepy czekają już przygotowane do pokonania widokowo surowej i zarazem pięknej trasy.
Trasy przytulonej do zboczy himalajskich olbrzymów i wijącej się przez surowe przełęcze, przez malownicze doliny pokryte mozaiką żyznych pól i przez małe, pełne pobielanych domostw i wąskich alejek miejscowości z majestatycznymi ośmiotysięcznikami w tle.
Mustang to starożytne buddyjskie królestwo wtulone pomiędzy Tybetem, a najwyższymi szczytami świata. Utworzone w 1380 r., po prawie sześciu wiekach niezależności zostało włączone do terytorium Nepalu. Po upadku monarchii królestwa, Mustang stał się odległą prowincją Nepalu, krainą niedostępną dla przybyszów z zewnątrz, krainą tajemniczą i odizolowaną od reszty świata.
Do 1992 r. ten odległy rejon był niedostępny dla odwiedzających. Dzięki temu jego pierwotna tybetańska kultura zachowała się w pełnej krasie.
Najlepszą okazją do obserwacji tej kultury jest właśnie wizyta na pełnym kolorytu i różnorodnych tajemniczych dźwięków, tańców i obrzędów festiwalu Tiji - będącym najważniejszym świętem dla ludności Górnego Mustangu.
Odbywa się on co roku, wiosną, w Lo Manthang i jest celebrowany hucznie przez trzy dni.
Jest świętem ku czci Guru Rinpocze, który został wezwany do Tybetu w VIII w., aby uspokoić i ujarzmić miejscowe demony, rozproszyć wszelkie nieszczęścia i ochronić buddyzm.
Dziś każdego roku wiosną mnisi buddyjscy ubrani w tradycyjne wymyślne kostiumy, przy dźwiękach tradycyjnych instrumentów, poprzez taniec prezentują starożytne historie i skutecznie odganiają demony oraz wszelkie nieszczęścia, które mogłyby nawiedzić i dręczyć miejscowych. Choreografia tych trzydniowych kolorowych obrzędów wywodzi się prawdopodobnie z XV w., a obserwujący rzeczywiście może poczuć jakby przeniósł się w odległe wieki.
Jest to doświadczenie niepowtarzalne i zdecydowanie warte pokonania malowniczej i surowej trasy wiodącej do tej górskiej krainy.
Do krainy gdzie bogowie i demony nadal toczą walki, do krainy gdzie terkot modlitewnych młynków, trzepot chorągiewek i śpiewy gardłowe mnichów buddyjskich mieszają się z szumem wiatru, który unosi te modlitwy i sprawia, że tańczą pomiędzy szczytami i dolinami zapewniając ochronę wędrowcom i mieszkańcom tego odosobnionego górskiego rejonu ziemi.