Stolica Nepalu, kraju, w którym „bogowie są wiecznie młodzi” musi na nas jeszcze trochę poczekać. Wyjeżdżamy z lasu na szosę prowadzącą wśród nepalskich wsi , kiedy gaśnie nam samochód. Natychmiast zbiegowisko, dzieci przyklejają ręce do szyb, wdrapują się na mikrobus, kobiety z niemowlętami na rękach śmieją się z oddali. Życie w wiosce ustało, skończyło się pranie, gotowanie i drzemka, wszyscy solidarnie przybyli na skraj szosy, gdzie mężczyźni debatują co się stało z tarczą sprzęgła. Powoli wieś zaczyna się oswajać z naszym widokiem. Dorośli wracają do swoich zajęć. Kobiety jak co dzień znoszą wodę i drewno na opał. Ciężkie gałęzie umocowują na plecach, chylą się od ciężaru. Pod górę, w stronę wioski idą ugięte mosty ramion niosących wiadra pełne wody, dobroczynnej wody płynącej w żyłach jak krew, wlewającej siły do marszu. Woda jest obecna przy każdym tutejszym posiłku, suto przyprawionym masalą, czyli najprzeróżniejszymi przyprawami rozpalającymi gardło. Po pracy kobiety przygotowują ryż z soczewicą. Dzieci czym prędzej wybiegają z jedzeniem na dwór, wciąż nie mogą się nadziwić obcym. Matki przynoszą im jeszcze po placku i pilnują, czy dzieci jedzą prawą ręką. Jeszcze do dziś w niektórych wioskach uważają, że lewa ręka jest nieczysta. Uczą nas grać w kamienie, kiedy okazuje się, że nasz indyjski mikrobus jest znowu w stanie dowieźć nas na koniec świata. Tak żal jest stąd wyjeżdżać! Wieczorem docieramy do Katmandu. Jest zupełnie ciemno, elektryczność włączą dopiero za godzinę, bo ze względu na oszczędność jest wyłączana w określonych godzinach. Tylko po tlących się knotach małych ogarków widać, że gdzieś przy drodze mieszkają ludzie. Wreszcie mijamy przedmieścia i wjeżdżamy do miasta. Skończyły się żarty. Koniec zabawy. Jesteśmy w mieście, gdzie żyją bogowie. Jutro ucałujemy im stopy. Dzisiejsza kumari, czyli żywa bogini z Katmandu, ma siedem lat. Nepalczycy wierzą, że dziewczynka jest boginią. Została wybrana spośród kilku innych dziewczynek z newarskiej kasty buddyjskiej, gdyż jako jedyna przetrwała specjalną próbę. Zostawiono ją samą na całą noc w ciemnym pomieszczeniu wśród przerażających masek demonów i wszelkich złych duchów. Miała wtedy kilka miesięcy i nie płakała. Nepalczycy uznają, że to dowód na jej moc odpędzania demonów i wszelkich złych duchów. Od dzieciństwa mieszka więc ona w pałacu w stolicy i pozostanie boginią do okresu dojrzewania. Kumari nie może stąpać po ziemi, dlatego noszona jest w lektyce. Jako żywa bogini, uważana za wcielenie Kali, dziewczynka sprawuje władzę nawet nad królem, do której ten udaje się po radę i błogosławieństwo. Za kilka lat przyjdzie czas na wybór następnej kumari… dzisiejsza wróci prawdopodobnie do swojej wioski zabezpieczona dożywotnią pensją od rządu. Nepalczycy powątpiewają czy wyjdzie za mąż, bowiem legenda głosi, że kumari sprowadza śmierć na swego męża… Kathamandu, Mekka poszukujących, jest miastem zdziwień. Bogowie i boginie są tu wiecznie młodzi, a na wszystkie ludzkie poczynania patrzą zewsząd oczy Buddy, namalowane z czterech stron na zwieńczeniach świątyń sakralnych; stup i na drzwiach domów. Oczy Oświeconego, wszystkowiedzącego, patrzące na świat z miłosierdziem, jakby zdawały się mówić nieustannie: OM MANI PADME HUM, pieśń waszych głosów jest jednością… Bywały podróże inne niż ta. Tu noce poetyckich chłodów i świętych upałów. Zmierzch się okrywa mgiełką nowych krain, zaczął się dzień jakiego nie znałeś. W Nepalu można się zakochać. Jeszcze tu wrócę… wierzę Paulo Coelho mówi prawdę: „ Kiedy czegoś pragniesz, to cały wszechświat działa potajemnie byś mógł to pragnienie spełnić.”

 

Aby dowiedzieć się więcej na temat wyprawy :

- Indie - Nepal kliknij tutaj

- Nepal dla koneserów kliknij tutaj

- Bhutan - Nepal - Tybet - podniebne kraje Himalajów kliknij tutaj

 

ZAMÓW NEWSLETTER