Słodki Iran

Iran zaczyna się od kostki cukru. Bierze się kostkę, a raczej bryłkę cukru o nieregularnym kształcie, do ust i popija herbata. W czterdziestostopniowym upale gorąca słodycz rozlewa się błogo po podniebieniu. Dopiero potem jest wszystko inne.

Lądowanie w Islamskiej Republice Iranu

Kiedy zbliżamy się do lądowania, załoga samolotu prosi kobiety o zakrycie włosów i przyzwoity strój, gdyż znajdujemy się już na terenie Islamskiej Republiki Iranu. Szperamy wiec w plecakach, Iranka siedząca obok mnie zakłada czarny płaszcz, wiąże chustkę pod szyja. Nagle z młodej kobiety przeistacza się w starsza, dostojna panią. Jej modne okulary nie pasują do siermiężnego płaszcza. Kobieta siedząca w rzędzie obok uśmiecha się i mówi, ze możemy zdjąć skarpetki, teraz dziewczyny mogą już pokazać kostki, i płaszcz tez jest zbędny. Jej samej wystają włosy spod chustki i zupełnie się tym nie przejmuje. Wreszcie wysiadamy, przed nami Teheran.

Kultura świecidełek

Pierwszy w oczy rzuca się perski przepych mimo wszechobecnej biedy. Do tego przepychu zdają się dążyć wszyscy, bogaci i biedni, bo taki jest po prostu irański styl. Ten styl to rodzaj współczesnego baroku, który panoszy się dosłownie wszędzie, na sklepieniach jak plaster miodu i wśród gipsowych stiuków na suficie nawet najskromniejszej jadłodajni. Irańczycy kochają lusterka, złoto i srebro, przepych prosto z pałaców Persepolis. Zdawać by się mogło, ze z przeładowania form czerpią życiowy wigor, podczas gdy przeciętnego Europejczyka ta estetyczna orgia na ogół przytłacza. Oko nie może spocząć na żadnej ascetycznej ścianie, bo wszędzie prześcigają się brawurowe kompozycje z lustereczek, malunki w ptaszki i kwiatki, scenki rodzajowe w przejaskrawionych kolorach, dywany, kolumny, gipsowe stiuki, ciężkie zasłony i kotary z frędzlami. Nie ma tu miejsca na milczącą kontemplacje. Tu ma być zachwyt już od wejścia, a jeśli szklaneczka herbaty, to najlepiej ze szczerego złota. Przyzwyczajam oczy do tej orgii form i kolorów w wystrojach najskromniejszych wnętrz, pełnych cieni i fantazyjnej ornamentyki. Tu wszystko jest takie bogate, nawet, jeśli biedne, jak kolory, to wszystkie na raz… Jakby najbardziej codzienne wnętrza były teatralna scenografia, a przecież po prostu jesteśmy w nie byle miejscu, w dawnej Persji! To wszystko jest tu tak naturalne, ze po kilku dniach już nie wyobrażam sobie irańskich wnętrz urządzonych prosto i skromnie, bo tutaj musi być strojnie, z rozmachem z gipsu! Powoli zaczynam dostrzegać ukryty sens tego ozłoconego kraju. Zaczynam rozumieć, ze w tej złotej farbie, zdobieniach, niezliczonych lusterkach, stiukach i mozaikach tkwi prawdziwa tęsknota za minionym imperium, za czasami, kiedy do Persepolis przybywały delegacje z hołdem z najbardziej odległych stron świata. Wśród Irańczyków obecna jest pamięć o tamtych, dawnych czasach. Z dumą podkreślają, że nie są Arabami, lecz Persami.

Moda irańska

Kobieta powinna w Iranie wyglądać "jak perła w muszli", najprzyzwoitszym strojem jest czarny czador. Ale rewolucja chyba powoli się kończy, bo choć teoretycznie obowiązują zakryte buty, to dziewczyny biegają już w sandałach, a chustki odsłaniają im połowę głowy. Nawet czador w dużych miastach powoli ginie wśród różowych manta i seledynowych rybaczków, które, o zgrozo!, odkrywają gołe kostki. Iran jest ostatnim państwem, w którym noszenie chustki jest obowiązkowe nawet dla cudzoziemek. Dziewczynki w Iranie zaczynają nosić chustkę w wieku dziewięciu lat (wtedy też mogą wyjść za mąż). Chustkę nosi się również w szpitalu, podczas choroby i porodu. Tym niemniej, młode dziewczyny coraz rzadziej noszą czador, częściej się malują, noszą biżuterię. Znajomy Irańczyk śmieje się, że prawdziwa rewolucja nastanie w Iranie, kiedy dziewczyna pokaże gołe ramiona.

Teheran z męczennikami w tle

W Teheranie w powietrzu wisi gesty smog. Tylko czasami, przy dobrej widoczności, z daleka majaczą góry Elburs. Obalone pomniki szacha zastąpiono symbolem republiki islamskiej. Po ulicach krążą zdezelowane paykany. To, co odróżnia Teheran od europejskich stolic, to ściany bloków i fasady domów. W Europie, na kawałku wolnej przestrzeni zwykle pojawia się grafitti albo reklamy. W Iranie wszystkie gołe ściany należą do męczenników, którzy polegli w wojnie z Irakiem. Ta martyrologia uliczna jest wszędzie, w każdym mieście i w każdej wsi wymalowano na ścianach twarze zabitych chłopców i mężczyzn. Na murze okalającym dawną ambasadę USA w Teheranie widnieje złowieszczy malunek Statui Wolności z czaszka zamiast twarzy i napisy Down with USA. Brodaty Chomeini i Chamanei królują na wszędobylskich portretach, a właściciele sklepików i restauracji już zdejmują podobizny Chatamiego i zastępują je zdjęciami nowego prezydenta, Ahmadineżada. W autobusach i herbaciarniach kobiety i mężczyźni maja wydzieloną osobną przestrzeń. Wieczorem, na pobliskiej górze i okolicznych trawnikach Irańczycy piknikują całymi rodzinami. Alkohol teoretycznie jest nielegalny i kupuje się go na czarnym rynku u Ormian, którzy jako chrześcijanie maja prawo do jego destylacji.Znajomy z Teheranu prowadzi mnie pod mur, na którym ktoś napisał sprayem po persku: „Precz ze strojem islamskim!”. „Sama widzisz – mówi – nie wszyscy kochają mułłów.”

Barbarzyńca w ogrodzie

Irańczycy kochają ogrody. Tutejsze ogrody sa oblegane i odwiedzane nagminnie, pełnią podobną funkcję jak meczety. Są miejscem spotkań i pikników, podczas których Irańczycy gotują w samowarach herbatę, spacerują wśród drzew granatu i krzaków berberysu, lub po charakterystycznych cyprysowych alejach. Irańczycy kochają cyprysy. W Szirazie najpopularniejszy wzór na obrusy to właśnie cyprys pochylający się na wietrze. W kulturze pustyni, wśród gór suchych i nieprzystępnych, które z daleka wyglądają jak perska chałwa, te ogrody pełne cienia i szemrzącej wody w fontannach, sa dla Persów synonimem raju.

Co przepowiedział Hafiz w Szirazie?

Kolorowa papuga wyciąga dla irańskiej pary turystów czerwoną karteczkę z wersetem z Hafiza. Właściciel papugi śmieje się, nie potrafi przetłumaczyć wróżby na angielski, ale po jego minie widzę, że parę czeka świetlana przyszłość… Mauzoleum Hafiza w Szirazie tłumnie oblegają irańskie rodziny i wycieczki klasowe. Widać, że przychodzą tu jak do świętego, kochają go, czytają jego poezję, wierzą we wróżby z jego wierszy. Dotykają jego grobowca i chwilkę się przy nim zatrzymują, czasem ruszają ustami, jakby szeptali sekretne życzenie, który Hafiz pomoże spełnić? Największym fenomenem Iranu jest właśnie to uwielbienie dla poetów, Hafiza, Ferdousiego i innych. Czci się ich jak świętych, buduje się im cudne grobowce, u nich szuka się rady. Paradoksalnie, ten naród, który ukochał poezje, opiewająca miłość i wino, teraz zakrywa kobiety od stóp do głów i destyluje alkohol po kryjomu. Każdy przeciętny Irańczyk ma w domu Koran i tomik wierszy Hafiza, bardziej wykształcony potrafi zacytować na wyrywki jego gazale, albo po prostu mówi wierszem.

Irańskie grzeczności

Irańczycy wysławiają się bardzo poetycko i kwieciście. Kiedy chcą np. podziękować za coś, co dla nich zrobiłeś, powiedzą „niech cię ręce nie bola”, a w ramach pozdrowienia zawołają „nie bądź zmęczony”. Czasem, aby zapytać skąd przyszedłeś, mogą powiedzieć „skąd przyniosłeś swoja obecność?”, a jeżeli zabraknie cię na spotkaniu, skomentują z przykrością że „twoje miejsce było puste”. Te zwroty są częścią składową taarof, irańskiego systemu grzecznościowego. W związku z taarof, może się zdarzyć, że sprzedawca nie będzie chciał przyjąć pieniędzy, mówiąc o swoim towarze, że „nie ma on żadnej wartości”. Nie oznacza to oczywiście, że nie oczekuje zapłaty. Jest to tylko dowód na to, ze w Iranie, kiedy ktoś cos Ci oferuje, najpierw wypada kilka razy odmówić.

Mit i rzeczywistość

Zwiedzanie Iranu to zaskoczenie pod każdym względem, nie tylko obyczajowym. W europejskiej świadomości coraz bardziej utrwala się obraz Iranu jako kraju należącego do „osi zła”, w którym panuje religijna dyktatura i wznawia się przetwarzanie uranu. To właściwie jedyne tematy, o których można ostatnio usłyszeć w związku z tym krajem. A przecież prawdziwy Iran to dużo więcej, to historia starożytnej Persji, ośrodek najznamienitszej sztuki i architektury islamskiej, miejsce, z którego wywodzi się prawdopodobnie najstarsza religia świata, zaratusztrianizm. To kraj krętych bazarów, poezji Hafiza i Ferdousiego, miniaturzystów malujących bujne arabeski, perskich dywanów, kontuszy i gobelinów, które wzbogaciły zbiory Czartoryskich. To wreszcie najpiękniejszy na świecie Meczet Piątkowy w Isfahanie i gliniane miasta z filmów Abbasa Kiarostamiego. Przede wszystkim jednak, Iran zamieszkują wyjątkowi ludzie, niewiarygodnie gościnni i dumni ze swego indoeuropejskiego pochodzenia. Warto przez chwile zapomnieć o polityce i spojrzeć na ten kraj okiem podróżnika.

Aby wybrać się z nami do Iranu kliknij tutaj.

ZAMÓW NEWSLETTER