29 sierpnia poniedziałek. Dzień trzynasty.
Machu Picchu.
Rześki poranek, jedziemy autobusem z miasteczka na około 500 m w górę na 2500 m n.p.m. Rzeka Urubamba, która jest dopływem Amazonki, rozcina góry z pionowymi klifami wysokimi na setki metrów. Na miejscu wita nas wspaniała pogoda, wymarzona do robienia zdjęć. Wkraczamy w magiczny świat dżungli a zieleń czaruje swoim urokiem. I w końcu widzimy zaczarowany świat Inków. Piękna i magiczna architektura wkomponowana w zieleń dotyka niemalże sklepienia nieba. Witają nas kamienne mury z szarego granitu, a za nimi dwie majestatyczne góry, jedna Łajna a druga Macchu. Peruwiański przewodnik wyjaśnia nam, że Inkowie budowali te pałace i świątynie przez 100 lat. Ku mojemu zaskoczeniu, dodał, że najnowsze badania archeologiczne wskazują, że Machu Picchu budowały jednak wcześniej ludy ze starszej kultury. Bardzo mnie to uradowało, że powoli przełamuje się ortodoksyjna hermetyczna historia, przypisująca wszystkie zasługi Inkom. Jedynie odczuwam mały niedosyt, że przewodnik nie wskazał grupie turystów, gdzie można dostrzec takie różnice w stylu budowy. Więc wyręczając przewodnika postaram się trochę wyjaśnić. Dojście do centralnego punktu poprzedzają budowle wykonane z kanciastych kamieni średniej wielkości, które kilku silnych Indian zdoła podnieść i ustawić na miejscu. Nie rodzi to żadnych wątpliwości, iż jest to dzieło i zasługa nowożytnych Indian Keczua, czyli Inków
https://photos.app.goo.gl/FrfWHWePkXjwwfUa6
W centralnym punkcie napotykamy niespodziewanie na megality granitowe o masie 30 lub 50 ton. Tego Indianie nie zdołaliby dokonać! Podnieść i ociosać wielki głaz skalny, tak precyzyjnie, że między bloki nie można wcisnąć nawet żyletki, wykracza poza logikę. Nawet niewprawne oko może dostrzec różnicę i stwierdzić, że te starsze megality wykonane są technologią bardziej zaawansowaną. Dlaczego twierdzę, że te wielkie są starsze od małych skoro mogłoby się wydawać, że to co trudniejsze, to jest bliższe współczesności. No nie. Niestety musimy być bardziej pokorni i uznać, że nasza elektroniczna cywilizacja nie potrafi osiągnąć takiej technologii kamieniarskiej, jak ludzie z cywilizacji przed wielkim kataklizmem. Inkowie są spadkobiercami naszych bogów bo jak ich inaczej nazwać. Jakiś nauczyciel, być może miał imię Wirakocza, przekazał Inkom albo jeszcze starszemu ludowi przed Inkami, wiedzę, technologię i zasady moralne. Czcijmy go zatem z szacunkiem i pokornie uznajmy, że to Machu Picchu to Świątynia starożytnych Bogów.
https://photos.app.goo.gl/7QUAjMWL8hcGTNmu6
Dowody naukowe na istnienie dawnej cywilizacji.
* Oczywiście największym namacalnym dowodem jest możliwość zobaczenia na własne oczy i dotknięcia wielkich megalitów. Dowody tego rodzaju są dla naukowca technicznego niepodważalne. Dokonanie pomiarów długości, szerokości i wysokości boków w każdym przypadku jest bardzo proste, dzięki czemu praktycznie każdy człowiek posiadający kalkulator może ocenić wagę danego megalitu. Każdy inżynier może realistycznie oszacować ile potrzeba energii na przesunięcie poziome oraz na podnoszenie ciężkiego megalitu. Przed podniesieniem musi nastąpić precyzyjne obrabianie boków pod różnymi kątami i to ze wszystkich stron, tak aby po podniesieniu, bloki od razu do siebie idealnie pasowały. Należy wykluczyć kilkukrotne podnoszenie bloków ważących ponad 100 ton, aby dokonać wstępnego dopasowania, a następnie opuścić blok i korygować szlifowania. To absurd. Takie techniczne i logiczne myślenie wyklucza możliwość, że taką technologię posiadały ludy nowożytne lub ludy pastersko - łowieckie z ery neolitu. Najbardziej idiotycznym argumentem jest wyliczenie, że podniesienie dowolnie ciężkiego głazu, to tylko kwestia ilości robotników. Otóż: weźmy megalit 100 000 kg jak podzielimy przez 30 kg na 1 robotnika to wychodzi 3 333 ludzi. Jak się może zmieścić trzy tysiące ludzi na ostrym zboczu o małej powierzchni przy jednym kamieniu? Nasza grupa 24 osobowa z wycieczki miała problem, aby każdy mógł dojść na tyle blisko, żeby zrobić zdjęcie. Na schodach robiły się kolejki. Zatem dowód naukowy jest taki, że podnoszenie nie mogło odbywać się ręcznie. Ponieważ cały reportaż dotyczy tego tematu, to pominę dalsze szczegóły i przejdę do kolejnych dowodów.
** Atlantyda. Wszystkie dzieła Platona przyjmowane są bez zastrzeżeń przez naukowców z głównego nurtu nauki, poza tekstami dotyczącymi Atlantydy. Dlaczego? Zasada naukowa jest taka, gdy dane dzieło historyczne wskazuje na treści fantastyczne i wybujałe w wyobraźni, to należy odrzucić komplet dzieł danego autora. Jednakże autorytet Platona jest niepodważalny, dlatego nie powinno się odrzucać ad hoc informacji o cywilizacji z Atlantydy. W czasach, w których żył Platon, Atlantyda mogła już być zniszczona katastrofą i pochłonięta przez ocean od 8 do 12 tys. lat. Nie można wykluczyć, aby ta właśnie cywilizacja posiadała wymaganą technologię potrzebną do wznoszenia ogromnych budowli. Cywilizacja Atlantydy zapewne opanowała kunszt żeglugi oceanicznej, dlatego na różnych kontynentach dostrzegamy wyrafinowaną sztukę budowlaną niemalże cechującą się takim samym stylem. Ruchy skorupy ziemskiej, mogły doprowadzić do wybuchu superwulkanu na archipelagu atlantydzkim, który został unicestwiony i pochłonięty przez ocean. Posiadane przez tą kulturę wyspecjalizowane narzędzia z całą pewnością zostały pochłonięte przez lawę lub ocean. Czy kiedyś je odkryjemy?
*** Mapa Piri Reisa. W roku 1513 osmański admirał Piri Reis sporządził mapę świata, na której obecnie możemy dostrzec kontynent Antarktydy. Antarktyda została odkryta dopiero w XIX wieku a na wspomnianej mapie widzimy jej zarys. Piri Reis w swoich notatkach wspomina, że do sporządzenia mapy wykorzystał bardzo stare dokumenty. Ale to nie wszystko. Najbardziej zdumiewający jest fakt, że Atlantyda na mapie przedstawia ląd bez lodu i to z zaznaczonymi ujściami rzek. Jest oczywiste, że w XV i XVI wieku, cały kontynent był pokryty warstwą lodu o grubości kilku kilometrów. Jakakolwiek wiedza o zarysie lądu była w tym czasie nieosiągalna. Dzisiaj mamy możliwość poprzez specjalistyczne fotografie satelitarne ustalić obrys lądu na Antarktydzie. Mapa Piri Reisa niezbicie dowodzi, że źródła pisane i kartograficzne, na podstawie których wykonano tą mapę świata, były sporządzone przez wykształconych ludzi z poprzedniej cywilizacji, obejmującej w swej wiedzy czasy, zanim nastąpiło zlodowacenie na Antarktydzie.
**** Artefakty ze złota, srebra, stopów metali, aluminium. Zaskakujące odkrycia mini artefaktów spotykamy na całym świecie. Nie mogę tu przytoczyć wszystkich anomalii z racji ograniczonej formy tegoż reportażu, a zatem wspomnę o niektórych w telegraficznym skrócie: Odnaleziono złoty łańcuszek w bryle węgla. Po przypadkowym rozłupaniu części bryły, zostali poproszeni naukowcy aby ocenili ten fenomen. Jedna część łańcuszka nadal była uwięziona w węglu. Podczas budowy fabryki w Rumunii, koparka natrafiła na kość mastrodonta. Wezwano paleontologów. Ale to jeszcze nic, uczeni pod kością w nienaruszonej warstwie głębokiej na 10 m odkryli dziwny metalowy przedmiot. Analiza wykazała, że kanciasty artefakt 12 x 20 cm zrobiony jest z aluminium. Aluminium wynaleziono w 1808 roku. Tutenchamon miał w swoim grobowcu sztylet wykonany ze stopu z “nierdzewki”. Umiejętności metalurgiczne czasów faraonów z tej dynastii były niewystarczające, aby rozgrzać skałę do takiej temperatury i dobrać odpowiedni skład chemiczny. Nawet przetopienie gotowego meteorytu przekraczałoby zasięg technologiczny faraonów. W Ameryce Północnej podczas gorączki złota wielokrotnie natrafiono na różne dziwne przedmioty, wydobywane głęboko w warstwach osadowych pochodzących sprzed wielu tysięcy lat. W tychże znaleziskach jest istotne to, że żaden górnik nie był zainteresowany, aby poza “jego złotem” znaleźć cokolwiek innego. Górnicy dbający o własne życie doskonale wiedzieli, gdzie kopią i w jakich warstwach. Gdyby jakieś warstwy były naruszone, to po pierwsze, dalej by tam nie kopali a po drugie, zagrażałoby to ich życiu. Dlatego nawet utytułowani archeolodzy doceniają kunszt wiedzy górników. Wszystkie te artefakty odnalezione w nienaruszonych warstwach geologicznych, spełniają kryteria naukowe. Datowanie warstw wskazuje, że przedmioty (misy, wazy, tłuczki, żelazne gwoździe, sprężynki, koraliki itd…) zostały wykonane przez cywilizację przed potopem.
***** Aktywność magnetyczna megalitów. Będąc w Puma Punku a potem w Machu Picchu widziałem megality, które posiadały właściwość magnetyczną. Turysta przykładał kompas, który przy styku z kamieniem wariował. Takie anomalie są zaskakujące, gdyż skała nie posiada cech ferromagnetycznych, takich jak np. żelazo. Aby sztabka żelaza nabrała cech magnesu, to musi być poddana przepływowi strumienia elektrycznego o mocy kilku tysięcy watów lub pozostawiona w silnym polu magnetycznym. Chaotyczne atomy w żelazie zostają tym sposobem trwale spolaryzowane i w ten sposób metal uzyskuje strukturę magnetyczną. Ale jak tego dokonać z granitem lub z andezytem? Badania tych skał nie potwierdziły, aby w nich była większa zawartość rudy żelaza. Ta anomalia dotyczy najczęściej najstarszych i największych megalitów. Czyżby był to dowód, iż stare cywilizacje używały technologii z zakresu przełamania siły grawitacyjnej, poprzez wywieranie na skałę silnego pola magnetycznego? Ciąg dalszy, -zwiedzanie Machu Picchu. To niebiańskie miejsce odwiedza rocznie milion turystów. Dziennie 5000 zainteresowanych robi setki zdjęć, więc szacuję, że tło góry Łajna jest rekordem zrobionych zdjęć. Budowla posiada 700 m kanalizacji odwadniającej, nachylonej o 3 stopnie. Na niektórych kamieniach można zaobserwować wyżłobione niecki wypełnione wodą, aby gwiazdy się w nich odbijały jak w lustrze. Uzyskano w ten sposób efekt prostopadłego odbicia, przez co pomiar staje się bardziej precyzyjny.
https://photos.app.goo.gl/RC7TDf8ykFURDUKh6
Na koniec zwiedzania widzimy Świątynię Słońca i w niej dwa okna. Pierwsze skierowane jest na wschód słońca, w dniu 21 czerwca zimowego przesilenia, drugie okno zagląda na słońce ukazujące się 21 grudnia w przesileniu letnim. Szkoda że już koniec. Idziemy na kawę. Rdzeń w każdej mitologii. Gdy pozbędziemy się barwnej opowieści, która nadaje posłuch, potrzebny aby "wiadomość" przekazywała się z pokolenia na pokolenie, otrzymamy piękny, czysty rdzeń przekazu, który całkiem dobrze można by było uznać za pewien fakt. Mamy setki udokumentowanych odkryć zarówno artefaktów jak i szkieletów człowieka homo sapiens w warstwach geologicznych , które z racji swego wieku są tak stare, że zaprzeczają jakoby, dane stanowisko jest autentyczne. Problem z uznaniem zrodził się w 19 wieku, kiedy nowa atrakcyjna teoria ewolucji Darwina nabierała uznania i rozpędu. W muzeach niektóre udokumentowane szkielety człowieka odkopane w warstwach geologicznych datowanych od 200 tys. do miliona lat, pozostawały dotąd, dopóki nowy nurt darwinowski nie wziął sprawy w swoje ręce. I tak już w XX wieku szkielety takowe stały się nagle "zbędne". Szkielety te byłyby w opozycji do ewolucjonizmu a zatem nie miały prawa istnieć. Jednakże coraz więcej światowych antropologów uznaje możliwość, że gatunek homo sapiens może być starszy jak przyjęte 100 tysięcy lat.