Słyną w całej okolicy z biegów na długie dystanse. Biegają po górach jakby nigdy nic, a kilometry w zastraszającym tempie uciekają im spod stop. Potrafią biec dzień i noc, by przemierzyć ponad stukilometrowy dystans, kopiąc przed sobą drewniana piłeczkę. Oni sami mówią o sobie - Raramuri, el que camina bien; ten, który dobrze wędruje, szybki biegacz.

Żyją w jaskiniach, albo w chatkach z drewna i gliny. Jedzą pinole, mieloną kukurydzę z dodatkiem wody, fasolę, czasami mięso. Mężczyźni noszą na biodrach bawełniane przepaski. Na stopach zawiązują rzemykami sandały zrobione z kawałka samochodowej opony. Kobiety ubierają się w falbaniaste spódnice, a głowy chronią kwiecistymi chustami. Na tle górskiego krajobrazu wyglądają barwnie niczym postaci z bajki.

Zapaleńcy wracający stąd raczyli mnie opowieściami o Indianach prowadzących żywot nie z tego wieku. Z powątpiewaniem kręciłam głową i nie wierzyłam w połowę tego, co mówili. Musiałam tu przyjechać i na własne oczy zobaczyć, że to możliwe.

ZAMÓW NEWSLETTER