Jednym z ulubionych kierunków wyjazdów jest Amazonia, zwana także przez niektórych "Zielonym Piekłem". Ale tak naprawdę jest to raczej raj, bo mieszkańcy indiańskich wiosek wiodą tam spokojne życie, wyznaczone rytmem wschodu i zachodu słońca oraz rytmem pór roku. Zdarzyło się, że zauroczona Amazonią jedna z moich znajomych pojechała drugi raz na tę samą wyprawę, by "naładować akumulatory", a w konsekwencji na miejscu podjęła decyzję o pozostaniu w indiańskiej wiosce jako wolontariuszka. Zdziwienie największej polskiej grupki krajoznawców było ogromne, kiedy dotarli do bazy w środku Selwy. Na rozległej polanie powitała ich nienaganna polszczyzna. Pani Agata, realizująca tam swój wolontariat, w ramach detoksu od korporacyjnego wypalenia (co ciekawe, pracowała wcześniej w zarządzie pewnego banku...). Jak sama twierdzi, noc spędzona w hamaku rozpiętym w gęstwinie, może być dla jednych koszmarem - dla innych zaś sposobem na zrzucenie z siebie całego balastu cywilizacji. I tu trzeba chyba dopatrywać się powodów ponadprzeciętnej popularności tej trasy, szczególnie wśród ludzi wywodzących się z szeroko rozumianej strefy korporacyjnej.

ZAMÓW NEWSLETTER